Zimowy krajobraz za oknem. Mróz co prawda troszkę zelżał, ale nie bardzo idzie to odczuć, silny watr daje nam do wiwatu. Wczoraj dość mocno poprószył śnieg, a, że zimy się wcale nie boimy - dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie Maluchy mogły wyjść na sanki. Julinka i Mateuszek zachwyceni śniegiem. Tarzali się, rzucali śnieżkami, wzajemnie próbowali ciągnąć się na sankach, a gdy to nie wychodziło to zamiast ciągnąć zaczynali sanki pchać - każdy sposób dobry.
Lilianka za to na biały puch patrzyła z niezłym obrzydzeniem :-) Ostrożnie stawiała kroki, a gdy tylko miała na butkach trochę śniegu wykrzywiała buźkę w podkówkę i próbowała go strzepywać - fanką zimy to ona nie będzie :-) Julka i Mat szaleli, a Lila stała przy drzwiach na taras z nosem przyklejonym do szyby i domagała się wpuszczenia jej do środka. Wpuściłam, nanosiła śniegu, a gdy zaczęłam rozbierać czmychnęła z powrotem na dwór :D
Po godzinnym szaleństwie na mrozie i obiad lepiej smakował i popołudniowa drzemka była dłuższa - nawet Brzdące zasnęły - więc mam czas na pisanie :D
Powoli dochodzę do siebie po cesarce. Co prawda dalej jestem obolała, ciężko wstać z łózka, ale daje radę - muszę. Kuba na szczęście do końca tygodnia jest z nami w domu. Bardzo dużo mi pomaga, wyręcza w wielu rzeczach. W przyszłym tygodniu co prawda wraca już do pracy, ale przez pierwszy tydzień będzie chodził później i wracał troszkę wcześniej, by zawieźć i odebrać Brzdące z Klubu Malucha (ten tydzień jednak sobie jeszcze odpuściliśmy). Przez cały luty nie będzie z nami Blanki, ale myślę, że jakość damy radę, z każdym dniem ta nasza codzienność w powiększonym gronie powinna być łatwiejsza...
Marianka to złote dziecko :-)
W nocy dalej śpi po 5-6 godzin, w ciągu dnia troszkę mniej, ale gdy nie śpi to nawet nie marudzi. Uwielbia bliskość, więc tulimy się, kiedy tylko jest ku temu okazja. Po wieczornej kąpieli kangurujemy się, jak z Li. Tej wyjątkowej bliskości nic nie zastąpi, a widzę po Liliance, jak dobrze ta bliskość podziałała...
Lilutek dalej siostrę ignoruje, choć czasami przemawia przez nią zazdrość, szczególnie podczas karmienia. Gdy tylko zobaczy, że karmię Mariankę od razu też musi wdrapać się na kolana i dostać drugą pierś, mimo, że wcześniej karmiłam ja już zdecydowanie rzadziej...
Mimo ogromnego zmęczenia jestem szczęśliwa.
Chyba jak nigdy dotąd :-)
Ciekawe czy u mnie ukrywa się chlopczyk czy dziewczynka :) Zobaczymy - mam nadzieję - na kolejnym USG. Póki co u mnie wszystko super, aż dziwne bo w poprzedniej ciązy były same problemy, może nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca, ale cieszę się z tego jak jest :)
OdpowiedzUsuńKiedy czytam Twoje posty to wierzę, że też sobie poradzę :) W końcu skoro Ty dajesz radę z 4 i to z małą różnicą wieku, to ja z dwójką z różnicą prawie 4 lata też dam radę :)
:-)
OdpowiedzUsuńnic nie pisze, bo wyjdzie, że ja jakaś beksa jestem;)
Ogromne buziaki dla całej Rodzinki :)
OdpowiedzUsuńMmmm super :) Ściskam Was mocno :)
OdpowiedzUsuńAle sielanka! Niech trwa, trwa i trwa :). A Lilka i obrzydzenie do śniegu - uśmiałam się.
OdpowiedzUsuńŚniegu rzeczywiście dziś więcej, w nocy trochę sypało - dla dzieciaków to frajda, moja Zu też śnieżne zabawy uwielbia.
OdpowiedzUsuńA szczęście niech trwa... Tylko oby to zmęczenie odeszło :)
dzieci to zawsze mają mega frajdę z zimy:)
OdpowiedzUsuńfajnie ze wam tak fajnie razem:*
Ach, jak ja Ci zazdroszcze takiego dziecka jak Marianka! Czemu z moich byly takie rozdarciuchy, no czemu??? ;)
OdpowiedzUsuńBi w zeszlym roku zachowywala sie na sniegu zupelnie jak Lila. Nie chciala na niego stanac, bala sie po nim chodzic, a jak szla to tylko za raczke i to kurczowo sie trzymajac. :) W tym roku po pierwszej sniezycy jak weszla w snieg to szla pomalu i ostroznie a jak sie przewrocila to uderzyla w bek. ;) Dopiero w ostatni weekend wreszcie odkryla radosc ze snieznych szalenstw, a ze ma matke-wariatke, to razem sie wyglupialysmy. :)
Bo te szczescie widac w slowach :)
OdpowiedzUsuńDojdz do siebie predko oby bol znikl. Sama kiedys bylam po cesarce wiec rozumiem.
Taka gromadka dzieci marzy mi sie i fajny facet u boku. Masz wiele powodow do szczescia. Fajnie, ze jestes szczesliwa:)
Kangurowanie.? Co to jest.? Super że się Wam układa :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie! Ja czasami przy trójce nie wyrabiam.;)
OdpowiedzUsuńJuż za rok dołączy do nich Marianka i wtedy to będzie zabawa na całego :-)
OdpowiedzUsuńMatko, jak miło czyta się takie posty :)
OdpowiedzUsuńJAK JA MOGŁAM OMINĄĆ NARODZINY MARIANKI?! :O
OdpowiedzUsuńKocha Gratuluję, gratuluję, gratuluję :D
Ale masz brygadę w domu :*