Po wczorajszej kontroli wreszcie mogę napisać, że Marianka w pełni zdrowa :-)
Mamy zielone światło na spacery, oby tyko pogoda się nie popsuła to znów będziemy spacerować całą rodzina, a nie na zmianę :-)
Brzdące wróciły do Klubiku, a my mamy babskie przedpołudnia z Blanką i dziewczynkami.
Doceniam bardzo pomoc naszej Niani, w spokoju mogę choć troszkę ogarnąć dom, zrobić pranie, poprasować ( chyba jestem niereformowalna i dalej nie mogę sobie wyobrazić, żeby tej sterty nie prasować tylko po prostu złożyć i włożyć do szafy:D) czy ugotować obiad. Z odebraniem Julinki i Mateuszka też nie mam problemu, nie muszę brać ze sobą dziewczynek, więc jest mi dużo, dużo łatwiej. Niby to tylko 4 godziny dziennie, ale pomoc nieoceniona :-)
Marzec przeleciał mi nie wiadomo kiedy. Niebawem święta, chrzest, a potem to już tak naprawdę długi majowy weekend. Pędzi ten czas jak szalony. Marzy mi się jakiś rodzinny wyjazd, ale boję się cokolwiek planować. Z czwórką dzieci to jednak spore ryzyko, a choróbska lubią płatać różne figle. Będzie dobrze, to pojedziemy gdzieś na ślepo. Może znajdzie się miejsce na nocleg dla naszej gromadki :-)
Leniwa dziś jestem niesamowicie. Zegarek pokazuje, że już po 10, a ja dalej w piżamie. najwyższa pora dopić kawę i się ogarnąć, żeby cały dzień nie uciekł mi przez palce. Tym bardziej, że za oknem przebija się słonko.
Miłego!