wtorek, 25 lutego 2014

o pierwszej rocznicy :-)

Pierwszy małżeński rok za nami :-)
Jaki był?
Pełen miłości.
Dobry i szczęśliwy mimo wszystko.
Daliśmy radę z wyjazdem Kuby i rozłąką, choć nie było łatwo.
Oboje przekonaliśmy się, że nie możemy bez siebie żyć :-)

Mimo sprzeczek, różnic w charakterach i niektórych poglądach tworzymy całkiem zgrany team :-)
I chyba o to w tym wszystkim chodzi.
By nawet w małżeństwie pozostać sobą, nie zmieniać się na siłę dla drugiej osoby, pokochać drugiego takim, jaki jest, zaakceptować ze wszystkimi wadami...

Rano czekał na mnie kilogram serowych pączusi, które ostatnio pochłaniam bez opamiętania i bukiet kwiatów, wie ten mój mąż jak od rana wyczarować uśmiech na mojej twarzy.
Planujemy rocznicowy wyjazd, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie, nie robię sobie zbyt wielkich nadziei, ale kto wie, może akurat się uda :-)

Dobrze mi.

niedziela, 23 lutego 2014

Zmiany...

...zmiany mi się marzą :-)
Próbuję od długiego czasu coś na blogu zmienić, ale nic z tych moich zmian nie wychodzi.
Szukam inspiracji, ale nawet jak coś znajdę to i tak nie umiem nic zmienić. Beztalencie ze mnie totalne :D

Mam całe 2 godziny wolnego czasu, uwierzycie? :-)
Czasu dla siebie, znaczy dla bloga :D
Kuba zabrał dzieci na spacer i do czasu następnego karmienia nie wrócą :-)

Zatem zabieram się do roboty.
Może akurat się uda...

P.S. Zmian nie będzie. Nic nie wychodzi mi tak, jakbym chciała. Wrr.

czwartek, 20 lutego 2014

Liebster Blog

Zaczytana nominowała mnie do zabawy i choć już kiedyś brałam w niej udział ( a może to nie ta, a podobna?:D) skuszę się raz jeszcze, a co mi tam :-)
za nominację dziękuję i wywołana do tablicy spieszę z odpowiedziami :-)

1. Jaki środek komunikacji lubisz najbardziej i dlaczego?
Od zawsze najbardziej lubiłam jeździć samochodem i to zostało mi do dzisiaj. Nie dość, że jestem niezależna, to jeszcze mogę po drodze śpiewać / słuchać muzyki / przemyśleć pewne sprawy. Dodatkowym plusem jest oczywiście możliwość zabrania sporej, wręcz nieograniczonej ilości bagażu, co przy gromadce dzieci jest nieuniknione :D

2. Czym chciałabyś się zajmować zawodowo, gdybyś nie robiła tego, co robisz; ewentualnie: jaki kierunek studiów byś wybrała?
Kiedyś bardzo chciałam zostać lekarzem, gdzieś tam w środku dalej bym tego chciała, ale jest już za późno. gdy miałam wybór okazałam się zbyt leniwa na tak długi studia i spełniłam marzenie z dzieciństwa wybierając obecny zawód :D

3. Czy zaszło w Twoim życiu coś takiego, o czym absolutnie nie powiedziałabyś partnerowi?
na szczęście nie. Z resztą ze mnie taki typ, który jest zdania, że w związku należy być wobec siebie szczerym pod każdym względem. obojętnie, czy jest dobrze, czy źle - szczerość to dla mnie podstawa. Nie umiałabym czegoś ukrywać / przemilczeć. Owszem, kilka dni, by sobie coś poukładać, ale dłużej bym nie wytrzymała i na pewno bym się zwierzyła...

4. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że można kochać dwie osoby naraz? Jeśli nie, uzasadnij.
Można. Każdego innym rodzajem miłości :-)

5. Czy i co chciałabyś zmienić w swoim życiu?
Właściwie nie, dobrze mi w tym moim życiu, jestem szczęśliwa i spełniona. Czasami tylko bardzo chciałabym cofnąć czas i nie wychodzić za mąż po raz pierwszy, wcześniej dostrzec oczywiste znaki...

6. Ile chciałaś/chciałabyś mieć dzieci (zanim zostałaś matką)?
Kiedyś to ja w ogóle nie chciałam mieć dzieci...karierę robiłam :D
teraz marzy mi się jeszcze jedno. jako wisienka na torcie :-)

7. Czy i jak ważny jest dla Ciebie wygląd zewnętrzny partnera?
Jest ważny, owszem, ale nie najważniejszy. Lubie, gdy mój partner jest zadbany, ale wiem, że prawdziwe piękno ma w sobie :-)

8. Na jakie części ciała mężczyzny zwracasz największą uwagę?
na dłonie :D

9. Gdybyś musiała opuścić Polskę jaki kraj byś wybrała i dlaczego?
Niemcy najprawdopodobniej, nie dość, że trochę szprecham, to byłoby łatwiej, to jeszcze wielomatki wspierają ;-)

10. Jakie jest Twoje ulubione miejsce w Polsce?
Bałtyk ;-)

11. Jaki film poleciłabyś mi na wieczór?
Żadnego kochana :D bo z telewizorem mi nie po drodze i nie jestem na czasie :-)

Do dalszej zabawy typuję:
 - Gizmową
 - Noelkę
 - Lili
 - Agatę
 - Anulę
 - Ptysia
 - Ginę

i uwaga, moje pytania :-)

1. Czym jest dla Ciebie szczęście?
2. Bez jakiego kosmetyku nie wyobrażasz sobie życia?
3. Co Cię relaksuje?
4. Największy strach...?
5. Przyjaciel to dla mnie...?
6. Dbasz o siebie dla siebie, własnej satysfakcji i dobrego samopoczucia, czy dla innych?
7. Od czego jesteś uzależniona? :-)
8. Jak spędzasz popołudnia?
9. Wymarzony urlop spędziłabyś?
10. Książka, która coś w Tobie zmieniła to?
11. Lubisz mnie? :D

dobrej zabawy :-)

środa, 19 lutego 2014

o miesięcznej Mariance, codzienności i teściowej :-D

Przyznam się szczerze, że nie wiem, kiedy ten miesiąc zleciał. Mam wrażenie, że gdzieś mi uciekł, no bo jak to tak, żeby nasza maleńka Córeczka miała już miesiąc? Niemożliwe :-)

A jednak...

Marianka waży już 3100 kg i jest najgrzeczniejsza z naszej gromadki. Prawie nie płacze, nie grymasi, w nocy budzi się co 5- 6 godzin, je i zasypia dalej. W dzień gdy nie śpi leży grzecznie i obserwuje otoczenie. Noszę, tulę i zabawiam, bo chcę, bo lubię, bo kocham. Ale gdybym zostawiła w łóżeczku, czy na leżaczku też obyłoby się bez płaczu.
Gdy w moim życiu pojawiły się Brzdące dużą wagę przykładałam do tego, by od początku spali w swoim pokoju, w swoich łóżeczkach. Wstawałam w nocy bardzo często na karmienie i za każdym razem odkładałam dzieci do łóżeczka...Z Lilką też próbowałam, co prawda łóżeczko stało i dalej stoi w naszej sypialni, ale chciałam ja nauczyć, by spała sama. Raz wychodziło, raz nie. Teraz śpimy z Marianką. I w nosie mam mądre rady, tak nam dobrze, wygodnie i korzystamy...
Ta konsekwencja przy Julince i Mateuszku wynikała chyba z tego, że byłam zdana sama na siebie i zwyczajnie bałam się, że gdy się złamie i zacznę łamać ustalone wcześniej rzez siebie reguły z czasem dzieci wejdą mi na głowę i niczego nie ogarnę. Przy wsparciu Kuby przekonałam się, że miłości i bliskości nie da się przedawkować, wychowuję zatem miłością. Nie to, żeby wcześniej mi jej brakowało, było jednak inaczej...
Wieczorne kąpiele całej czwórki to działka Taty, choćby nie wiem jak był zmęczony, nie odpuści :-) Na "pierwszy ogień" idzie Marianka, Kuba kąpie, po czym Córcie przejmuje ja, kangurujemy się pod ciepłym kocykiem, potem karmię i Mania słodko zasypia. Przez ten czas Lilka jest wykapana, ubrana w piżamkę i najedzona, przychodzi na tulaski i mleko do mnie i najczęściej przy piersi zasypia. odkładam do łóżeczka i mam wieczór dla siebie do pierwszej pobudki Li. Julkę i Mateuszka po kąpieli ogarnia tata :-)

Dzieki temu, że to Kuba kapie maluchy teściowa ma kolejny powód do gadania. Ostatnio powiedziała mi, że to nie wypada, by Kuba kapał dziewczynki, do roku może i tak, choć nie za często, ale Julki według teściowej kąpać już nie powinien. Nie chciałam nawet słuchać jej argumentów i wywodów. Zapytałam wprost co w tym złego i czy uważa swojego syna za pedofila, którego należy od córek izolować. Szybko zmieniła temat...
Nie wiem już czy to ze mną coś nie tak, czy z tym starszym pokoleniem. Teściowa wyskakuje z takim tekstem, a gdy Li była malutka i moja mama akurat weszła z Brzdącami do pokoju w momencie gdy się kangurowałyśmy wycofała się szybko, by nie gorszyć dzieci tym widokiem. No ludzie kochani, bez przesady :/
Jak u was wyglądają te wieczorne rytuały? :-)

P.S uwierzycie, że już niedługo pierwsza rocznica ślubu?:-)

piątek, 14 lutego 2014

O podróży...

Jesteśmy :-)
Cało, zdrowo i bezpiecznie dotarłyśmy najpierw na miejsce, potem z powrotem.
Droga co prawda trwała dłużej niż zakładałam, bo ani Li ani Agatka nie mogły w aucie wysiedzieć, foteliki w dupki parzyły :-) Marianna całą drogę przespała, obudziła się dwa razy na jedzenie, nie przeszkadzały jej ani nasze śpiewanie, ani maruzenie dziewczyn, złote dziecko mam :-)
Wieczorem dość szybko padłyśmy, za to wczoraj Lila bladym świtem była już na nogach skoro do zabawy.

Wizyta u doktorka udana. Dziewczynki przebadane, jedna i druga to okaz zdrowia. Usłyszałam tyle miłych słów na temat Li i jej rozwoju, że urosłam o kilkanaście centymetrów. Sama widzę jakie postępy zrobiła, ale jak komplementy padają z ust lekarzy to moje serce raduje się jeszcze bardziej. Wiele pracy włożyliśmy w rozwój Lilutka, zarówno my jak i Blanka, której należą się szczególne podziękowania. I cieszy mnie niezmiernie, że lekarze te postępy widzą i chwalą.
Doktorek pogratulował kolejnej córeczki, obejrzał Manie dokładnie i powiedział, że żadnych nieprawidłowości nie widzi. Marianka oczarowała i swoim spokojem i pogodnym usposobieniem, aż sam sobie życzył takich pogodnych pacjentów :-)

Wczoraj zrobilyśmy zakupy, zaliczyłyśmy spacer celem rozprostowania kości przed droga powrotną i wieczorem byłyśmy w domu :-)

Dziś się lenimy :-)

środa, 12 lutego 2014

W drogę!

Jednak nie w nocy.
Jednak nie same.
Ruszamy na babską wyprawę :-)
Jedziemy z moją bratową i Agatką :-)
Późnym popołudniem wizyta u doktorka, jutro zakupy i powrót.

Do napisania :-)

niedziela, 9 lutego 2014

niedzielnie...

Julka od rana wykazywała zacięcie artystyczne. Zażyczyła sobie kredki, farbki, blok i swoje kolorowanki. Najpierw troszkę malowała, później kolorowała. Usatysfakcjonowana i zadowolona ze swoich dzieł przychodziła nam je pokazywać, po czym z powrotem odkładała na stoliku.
Gdy taka zabawa jej się znudziła poszła do swojego pokoiku, gdzie bawiła się lalkami. Do stoliczka podszedł Mat, najpierw długo oglądał Julinkowe prace, jedna po drugiej i odkładał na kupkę. Po chwili mijałam Synka wracając z kuchni, rączki miał pod stołem, więc kucam obok i pytam, co robi, czy dalej ogląda, czy może też chciałby coś narysować. na co Synuś nasz z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że "psiuje" i pokazał podarte obrazki :D

Za dużo Mat nie mówi, ale jak już się odezwie to przynajmniej jest szczery :D

Leniwie nam dziś ta niedziela mija. Zjedliśmy później śniadanie, poszliśmy na spacer korzystając z pięknej, wiosennej pogody, a teraz się lenimy. Kuchnia strajkuje i obiadu dziś nie ma :D Za mną strasznie chodzi pizza, albo jakiś dobry burger, ale rozsądek podpowiada, żeby jeszcze sobie takie rarytasy darować. Na razie przyznałam mu rację, ale jak tak dalej pójdzie to niedługo nie będą mogła myśleć już o niczym innym.

Powoli robię też listę rzeczy potrzebnych na wyjazd. Niestety Kuba nie dostał wolnego, więc jadę z dziewczynkami sama. Tym bardziej muszę się jakoś sensownie zorganizować, bo inaczej kiepsko to widzę. Pewnie wyjedziemy w nocy, by większość drogi Li i Marianka przespały...

Apropo listy, najwyższa pora zaktualizować znów moje linki i być na bieżąco, dlatego baaardzo proszę o aktualne adresy, bym mogła sobie wszystko zapisać...

Wracam oddawać się rodzinnym uciechom na kanapie :-)

wtorek, 4 lutego 2014

o czekającej nas podroży i zmartwieniach...

W przyszłym tygodniu wybieramy się do Niemiec, do naszego Doktorka na ostatnia już kontrole z Lilianką. Niby nie ma wielkiej konieczności, bo wszystko jest dobrze, ale dla własnego spokoju, by niczego nie zaniedbać wolę pojechać i mieć pewność i fachową opinię. Przy okazji doktorek obejrzy Mariankę. I może teściowa ma racje, że jestem nadgorliwa (:P) ale skoro już jedziemy to przecież chyba nic złego, że i Manię doktorek obejrzy. W dodatku za darmo :-)
A nadgorliwa jestem, bo teściowa moja myślała, że pojedziemy tylko z Li, a Mariankę z nią zostawimy...przy wcześniejszych wizytach zawsze byłą zdania, że dobrze robimy, że kontrolujemy i nie olewamy. ba, nawet prowiant na drogę nam szykowała..:P
Cóż, nie zostawię z nią 3 tygodniowego dziecka, karmionego piersią na dwa dni....

Trochę zmartwień ostatnio mamy. W pokoju na ścianie pojawił się u nas grzyb. Z lekka jestem przerażona, bo jak wiadomo taki grzyb to nic dobrego, kij ze mną, ale o dzieci się martwię. Niby zlikwidowaliśmy, ale i tak nie mam przekonania, że to pomoże i nie wyjdzie z powrotem w tym samym albo innym miejscu.
Macie jakieś sprawdzone sposoby, by skutecznie pozbyć się tego dziada?

Kuba od wczoraj wrócił do pracy, rano zawozi Julinkę i Mata do Klubiku, po południu odbiera, ja w domu z dziewczynkami. Myślałam, że będzie troszkę gorzej, ale nie jest źle. Dajemy radę. Nawet na spacery codziennie chodzimy. Co prawda nie za daleko, bo Lilutek tupta na swoich małych nóżkach, ale codziennie jesteśmy na powietrzu. Pogoda dopisuje, mróz odpuścił, świeci słońce i jest całkiem przyjemnie :-)

Lilka przestała Manię ignorować, ale jest bardzo zazdrosna. Pewnie i to jej minie, na razie po prostu jestem cały czas obok, przytulam, bawimy się, a Marianka nam towarzyszy. Albo na bujaczku obok, albo przy piersi, chociaż wtedy to i Lila od razu chce jeść :-)

poniedziałek, 3 lutego 2014

BLOG ROKU

Nie wiem, czy już wiecie, ale jeśli nie wiecie to się dowiecie...
...trwa konkurs na Blog Roku 2013.
 A w konkursie udział bierze nasza blogowa Ola - na którą warto zagłosować.
Ja ze swojej strony już to uczyniłam, Kuba tez, nie miał wyjścia :-)

Ola jaka jest każdy wie, żeby jeszcze każdy wiedział, że tak pozytywnej osobie należy się nagroda, to kulek byłoby więcej, niż jest :D

Namawiać będę do głosowania, bo warto. W dodatku pieniądze za SMS idą na szczytny cel, a nie na byle co.
No i ostatnie...jak już Ola wygra to ten Voucher na podróż marzeń mi podaruje (choć o tym jeszcze nie wie) co bym od teściowej odpocząć mogła.

Tak więc, do dzieła - głosujemy wysyłając SMS o treści A00551 na numer 7122.

niedziela, 2 lutego 2014

o wizycie teściów...

Potrzebuję czegoś słodkiego.
W dużej ilości.
Na odstresowanie się.

Teściowie byli na obiedzie...

Zgodnie z obietnica zaprosiliśmy ich, by poznali wnuczkę. Co prawda miałam większą ochotę na spotkanie z moimi Rodzicami, ale żeby nie było dalszych fochów zaprosiłam teściów...
mama Kuby oczywiście najpierw stwierdziła, że nie przyjdzie, bo nie będzie się nam narzucać. Obrażona cały czas. Wczoraj jednak zmieniła zdanie i zadzwoniła, że jednak będzie.
Zamiast obiadu w rodzinnej atmosferze miałam cykl porad na temat opieki nad noworodkiem. Bo wiecie, po raz pierwszy zostałam mamą i o niczym nie mam pojęcia. Brzdące wychowywali Dziadkowie, a Li przecież pierwsze miesiące spędziła w szpitalu, więc co ja tam mogę wiedzieć...
Skoro Marianka nie płacze to nie powinnam jej brać na ręce, tulić, nosić...
Nie powinna spać z nami w pokoju, bo będzie tak uczepiona mojej spódnicy jak Lilianka...
Karmić dwójki dzieci na raz też nie powinnam, bo wg teściowej Li zabiera Mani to co w pokarmie najcenniejsze...
Argumenty, że kobiecy organizm jest w stanie wyprodukować tyle pokarmu, ile jest potrzebne całkowicie do niej nie docierają...
A już na pewno nie powinnam pozwalać Julii i Mateuszowi by się do siostry zbliżali, bo krzywdę jej zrobią i zarazki na nią przeniosą ( !)

Tak więc od jutra Marianka będzie izolowana.
Będzie leżała cały dzień w swoim łóżeczku.
W pokoju na drugim końcu domu, albo najlepiej na strychu, byśmy czasami nie byli za blisko niej.'I by broń Boże nie przeszła na nią zaraza przeniesiona przez Rodzeństwo!
karmić będę nie na zawołanie, a co 4.5 godziny, żeby tylko jej nie przekarmić.
A na ręce będę brać też tylko podczas karmienia, bo za bardzo rozpieszczę.

Nie, nie demonizuje mojej teściowej.
Po prostu nie miałam ochoty na wcześniejsze odwiedziny, bo wiedziałam jak będą wyglądały i jak się skończą.
Wytykanie błędów i pouczanie jest na porządku dziennym.
Tyle tylko, że teściowa co innego mówi i nam radzi, co innego sama robi, bo Marianki nie chciała z rąk wypuścić...
Ale ona przecież żądnej zarazy na nią nie przeniesie i nie rozpieści...

A ja dalej będę karmić na żądanie, będę nosić, tulić i usypiać na rekach, bo tak mi się podoba. Bo chcę, by moje dziecko czuło się bezpiecznie, by wiedziało, że jestem na każde zawołanie, niezależnie od pory dnia, czy nocy. Będę blisko nie tylko gdy zapłacze, ale i wtedy, gdy leży spokojnie. Będę całować, przytulać, zagadywać.

Bo kocham moje dzieci.
I kocham tą bliskość...