czwartek, 27 marca 2014

o obserwacjach na placu zabaw poczynionych.

Jestem typem obserwatora.
Obserwuje więc, podpatruję, czerpię inspirację od innych...

Czasami tez łapię się za głowę, gdy widzę, jak bardzo wszystko się zmieniło od czasu, gdy sama byłam dzieckiem. No dobra, od tego mojego dzieciństwa sporo czasu jednak minęło, ale różnica widoczna jest gołym okiem nawet na przestrzeni kilku ostatnich lat.

Przecież jeszcze nie tak dawno temu dzieciństwo oznaczało beztroską zabawę na świeżym powietrzu, jeździło się na rowerze, biegało za piłką, jeździło nad wodę, szalało na placach zabaw pełnych dzieci...

Za chwilę wyjedzie na to, że ciągle na coś narzekam i krytykuję, ale co tam :D

A dziś?
Zazwyczaj, gdy idę z dziećmi na plac zabaw ten świeci pustkami. Nie dlatego, że jest kiepsko wyposażony, bo jest na nim dosłownie wszystko. Bujaki, huśtawki dla starszych i dla młodszych, piaskownica, ścianka wspinaczkowa, zjeżdżalnie, mostek  do ćwiczenia równowagi, ba, nawet domek na drzewie! A mimo to dzieci na nim jak na lekarstwo...
Często, gdy już się pojawią to siedzą obok rodziców na ławeczce i grają w gry na tablecie, czy na komórce...

Nie mam wpływu na to, że moje dzieci wychowują się w takich czasach.
Ale mam wpływ na to, jak wygląda ich dzieciństwo.
I mimo, że w domu stoi komputer, na stole leżą telefony i tablet to ani Brzdące ani Li z tego sprzętu nie korzystają. I korzystać przez najbliższe lata na pewno nie będą. A już na pewno żądne z nich nie stanie się posiadaczem własnego smartfona, czy tableta...
Zamiast tego ganiają po ogrodzie, szaleją na placu zabaw, grają z nami w gry planszowe. Nie snują się za nami całymi dniami i nie proszą, by włączyć im bajki w telewizji. Zamiast tego przychodzą z książeczkami, by bajki przeczytać, czy po prostu opowiedzieć. Bo te wymyślone przez rodziców są przecież najlepsze. Sami sobie wymyślają jakieś historyjki i maja przy tym kupę śmiechu i radości. Potrafią się bawić, nawet bez zabawek, a my sami chętnie się w te ich zabawy angażujemy.

I może są w tyle za rówieśnikami, którzy obsługę tableta, czy komputera maja w małym paluszku i potrafią sami włączyć sobie filmy, czy bajki na youtubie, włączyć jakieś gry, ale nie zauważyłam, bym wyrządzała im tym krzywdę. Wręcz przeciwnie, widzę, jak ten poświęcony im czas i uwaga procentują.

Rodziców i ich czasu nie zastąpi dzieciom żadna, nawet najlepsza i najdroższa zabawka...

Dlatego po południu zabiorę moją trójcę na plac zabaw i będziemy szaleć bez ograniczeń aż w końcu zbraknie nam sił :-)


42 komentarze:

  1. U nas wręcz przeciwnie :) Place zabaw oblegane od momentu, kiedy na termometrze mamy plusowe temperatury :) Dzieci biegają, bawią się, razem, osobno :)
    Orliki przepełnione dzieciakami i młodzieżą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to albo my mieszkamy na jakimś zadupiu, albo chodzimy w złych godzinach :D

      Usuń
    2. U nas też gdy tylko jest fajna pogoda to place zabaw są oblegane aż nie chce się tam siedzieć; )

      Usuń
    3. chyba zazdroszczę, u nas naprawdę zazwyczaj pustki...

      Usuń
  2. Natknęłam się jakiś czas temu na opinię speców do rozwoju dzieci, o tym, że za parę lat dzieciaki nie będą potrafiły ze sobą juz w świecie rzeczywistym rozmawiać ani się bawić, bo prawie cały swój czas spędzają przed komputerem, fejsbukiem i tylko w ten sposób się komunikują.
    Świetnie, że Twoje maluchy mają takie dzieciństwo :)
    Jak przypominam sobie swoje, to moi rodzice nie poświęcali mi jakiejś wielkiej ilości czasu ale mnie ciągle nie było w domu. Mieszkałam na wsi i ciągle mnie gdzieś nosiło i nie wiem jak ja to robiłam, ale nie potrzebowałam komórki by wiedzieć gdzie są inne dzieci. No ja sama nie wiem jak :)
    Na porządku dziennym były takie dialogi z rodzicami:
    - Gdzieś ty była???
    - na podwórku u Uli
    - nieprawda, dzwoniłam do mamy Uli i wcale cie tam nie było
    - a bo potem, to ja już u nas za domem byłam...

    Tymczasem rozrabiałam całkiem gdzie indziej... ;)
    I bywało, że za zbyt mocne rozrabianie dostałam klapsa w tyłek od całkiem obcych ludzi... a jak się poskarżyłam w domu, to oberwałam jeszcze raz... I żyję, traumy nie mam... a rodzice przynajmniej wiedzieli, że inni ludzie zareagują w razie czego.
    W dzisiejszych czasach byłaby pewnie sprawa o pobicie i wielka afera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! To też osobna kwestia!

      Usuń
    2. moi Dziadkowie mieszkali na wsi, spędzaliśmy tam wszystkie wakacje i tez biegaliśmy wszędzie, gdzie tylko sie dało, całe dnie na dworze, byliśmy brudni i mega szczęśliwi :-)

      Usuń
  3. Bardzo rozsądne podejście! Ja w ogóle nie rozumiem tej mody kupowania dzieciom telefonów i innych tego typu gadżetów. Komputer to obecnie rzecz niezbędna, więc nic nie mówię. U siebie też zauważyłam, że na podwórku zrobiło się jakoś ciszej w ostatnich latach.

    "Rodziców i ich czasu nie zastąpi dzieciom żadna, nawet najlepsza i najdroższa zabawka..." - Jak widać większość dzieci jednak woli gry na komputerze niż towarzystwo rodziców, a przynajmniej te, które już są w miarę samodzielne, bo wiadomo, że takie całkiem małe, to żyją jeszcze przy mamie.

    Mam kuzynów w wieku 15 i 12 lat. Komputer i komórki są w ich życiu obecne chyba od czasów przedszkolnych. Czasem, gdy ich nawiedzam, to proponuję grę w eurobiznes, warcaby, karty, ale prawie zawsze odmawiają. Chłopak piętnastoletni przesiaduje całymi dniami przed kompem - jak nie u siebie, to u kolegi. A dwunastoletnia dziewczyna też większość czasu spędza przy laptopie, czasem tylko wyjdzie do kuzynki, czy z koleżanką.

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też nie rozumiem, podobnie jak nie rozumiem kupowania maluchom coraz to nowych zabawek, wychodzę z założenia, że mniej znaczy lepiej, ale czasami mam wrażenie, jakbym była nie z tej epoki :D

      Usuń
  4. Jak dobrze, że jesteś :)
    Podpisuje się pod tym postem wszystkim rękoma jakie mam :P
    Patrze przez okno w swoim pokoju na plac, na którym całe lato grałam w palanta, a tam ni żywej duszy. Smutne to. Niestety, w okół mnie wszyscy wychowują dzieci przy pomocy elektroniki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tylko u nas tak. Czasem, z powodów służbowych Męża bywam w Lipsku. Tam są takie piękne kamienice, które wewnątrz mają podwórka wyglądające jak małe parki, są tez tam place zabaw dla dzieci. Super sprawa - dzieci moga się bawić, rodzice mają wgląd na to co robią przez okno albo balkon, jako że podwórko z każdej strony zamknięte, to nikt obcy się tam nie plącze i co? pusto, żadnego dziecka tam jeszcze nie widziałam. Od mieszkanców wiem, że kiedyś te podwórka były pełne dzieci a teraz? cisza i pusto...

      Usuń
    2. Aguś, u nas elektronika ogranicza się do jednej bajki, która trwa do 20 minut :-)

      U nas wszędzie ogródki, ale też raczej na nich pusto, mimo, że dzieci w okolicy całkiem sporo. Brzdące i Li jak tylko pogoda pozwala biegają po ogródku już od samego rana...

      Usuń
  5. Moje dziecko ogląda bajki na kompie, ale inaczej nie korzysta. Z telefonu robi halo halo i na tym się obsługa sprzętu kończy. I tak będzie przez najbliższe lata. Co dla dzieci, to dla dzieci. Piłka, piasek, nie elektronika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas bajka w telewizorze, jedna dziennie, więcej nawet nie ccą, na szczęście :-)

      Usuń
  6. To prawda. Też czasami jak patrzę na to wszystko to ręce opadają.
    Ja jak byłam mała to komputera na oczy nie widziałam. Biegałam cały dzień na świeżym powietrzu, na huśtawkach, skakało się przez gumę. Czasami brudna, ubłocona ale jaka szczęśliwa :)
    Teraz dzieci siedzą w domu przed komputerem/tabletem/tv i to jest cholernie przykre. Bo nie tak powinno wyglądać dzieciństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie tak...
      na szczęście na dzieciństwo swoich dzieci mam wpływ i mam nadzieje, że z czasem sami powiedzą mi, że to był szczęśliwy czas :-)

      Usuń
  7. A ja mysle ze te puste place zabaw to nie jest wynik komputeryzacji-zyjemy w innych czasach niz przedtem-ale tez nie daje nam to prawa do generalizowania i wkladania wszystkiego do jednego wora-puste place zabaw bo dzieci przed kompem albo komóra-a moze by tak pomyslec ze nie kazdy ma tą szanse siedzenia cały dzień w domu z dziecmi i opiekowania się nimi bo rodzice zeby zapewnic dzieciom wszystko co potrzeba musza pracowac-nierzadko całymi dniami-a dzieci albo w złobku albo z dziadkami ( a dla starszych ludzi juz duzym wysilkiem jest zajac sie dzieckiem a co dopiero wyjsc na plac zabaw) więc apeluje nie generalizujemy i cieszmy się tym iz my z tymi naszymi dzieciakami mamy CZAS wyjsc na ten plac zabaw.Owszem są przypadki gdzie dzieciaki siedza przed tym kompem ale to nie jest na taka ogromna skale.Pozdrawiam.Kasia uk(mama 2 cudownych dziewczynek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu,fakt, ja mam to szczęście, że mogę być z dziećmi w domu, To co napisałam to wynik moich obserwacji, w okolicy mieszka już naprawdę sporo młodych rodziców mających dzieci, z luźnych pogadanek wiem, że sporo z nich jednak siedzi jeszcze w domu i wychowuje dzieciaczki, ale po prostu nie chce im się spędzać czasu na dworze, wola włączyć bajki, czy gry na kompie.telefonie...

      Usuń
  8. Bardzo podoba mi się Twoje podejście oraz sposób wychowywania dzieci... Kiedyś mam nadzieję, jak Bóg da... chciałabym czerpać z Ciebie przykład... Chciałabym, by moje dzieci mogły kiedyś powiedzieć, że miały udane i beztroskie dzieciństwo z mnóstwem wspaniałych wspomnień... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że moje dzieci gdy dorosną tak własnie powiedzą :-)

      Usuń
  9. Moja Mała też uwielbia place zabaw, ja mniej bo u nas są zawsze pełne, a ona jeszcze mała, wiec trzeba jej ciągle "bronić";) W weekend była u moich rodziców, w sobotę cały dzień biegała po dworze, a w niedzielę jak tylko wstała, jeszcze w piżamce, założyła czapkę i uparła się, że idzie na "plac zabaw";-) telefon co prawda, od czasu do czasu jej daje, albo sobie w nim koloruje, albo układa puzzle, bajkę też od czasu do czasu obejrzy ale jestem pewna, ze gdyby miała wybrać malowanie farbami, albo malowanie w telefonie to wybrałaby pędzel:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas jak tylko świeci słońce maluchy jak tylko oczy otworzą już stoją przy drzwiach wyjściowych albo tych na taras i domagają sie, żeby ich wypuścić. latem nawet śniadanie jedzą na dworze, bo szkoda czasu, by siedzieć w domu...

      Usuń
  10. Z jednej strony bardzo mi się podoba Wasze podejście do wychowywania :) Też uważam, że wspólny czas i zabawy to najlepsze co można dać dziecku. Z drugiej jednak nie przekreślałabym nowych technologii z góry. Trzeba tylko mądrze pokierować zainteresowaniami dziecka, żeby z zabaw z komputerem tez coś wartościowego wynieść.
    Mój P. pierwszy komputer dostał w wieku 5 lat (na współę ze starszą siostrą). I ganiał na dworze, bawił się z kolegami, ale też interesował się grami i zamarzył, że kiedyś te gry będzie robić. Mimo tego, że jego rodzice uważali, że to strata czasu i zabierali mu dostęp do komputera, wyganiali na dwór, bo przed kompem tylko czas marnuje to swoje marzenie spełnił. Dodam, że spełnił je tylko i wyłącznie dzięki swojemu zapałowi i chęci nauki przy wykorzystaniu komputera.
    Taki pozytywny przykład, że komputer (dobrze wykorzystany!) może wnieść też coś dobrego do rozwoju dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie tak, że przekreślam, po prostu jestem zdania, że na wszystko przyjdzie czas. I wiem, że za kilka lat, gdy dzieci podrosną na pewno nie uda mi sie trzymać ich z dala od komputera, ale i wtedy nie będą przy nim siedzieli godzinami..Na razie chce im pokazać, że czas spędzony na dworze jest super, rozwijać ich wyobraźnię, wspomagać rozwój, by sami mając w przyszłości wybór woleli spędzać czas na powietrzu nie przed monitorami...

      Usuń
  11. Mnie też to przeraża. Kilkulatki, które potrafią godzinami siedzieć przy komputerze, ledwo czytać potrafią, ale najnowszy smartfon w rękach trzymają... Pamiętam, jak ja całe dnie spędzałam na podwórku z koleżankami i kolegami, grało w gry planszowe czy jeździło na rowerach. Teraz tego jest coraz mniej. Rodzice często idą na łatwiznę, zamiast zająć się dzieckiem i zorganizować mu czas, posadzą przed komputerem i mają czas dla siebie, na swoje siedzenie przed telewizorem, na swoje sprawy... Cieszę się jednak, że nie brakuje osób będących zupełnym przeciwieństwem tych wyżej opisanych, jak w Waszej rodzince :) Moja siedmioletnia siostra owszem, komórką moją czy rodziców się "bawi", ale ta zabawa polega głównie na puszczaniu muzyki, do której wciąż śpiewa i tańczy. Uwielbia biegać po podwórku, jeździć rowerem, czytać książki, a jak rzucę hasło "gramy w karty" albo "robimy prace plastyczne", to nie muszę czekać. Trzeba umieć dziecku zorganizować czas, zainteresować je czymś innym, niż komputery, gry... Ale nie każdemu rodzicowi się chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas komórki są nasze i tylko nasze :D a dzieci na szczęście sie o nie nawet nie upominają ;-)

      Usuń
  12. Moje dzieci (bardziej Bi, bo starsza) co prawda lubia i bajki w tv i piosenki z YouTube. Ale na szczescie wola poczytac ksiazeczki, a juz zabawa na dworze to pelnia szczescia! U nas place zabaw popoludniami, a w weekendy juz od rana sa oblegane, jak tylko temperatury troche sie podniosa.
    Za to przezylam szok kiedy ostatnio bylam w Polsce. Pod blokiem rodzicow jest bardzo szeroki chodnik i kiedy bylam dzieckiem tam nie dalo sie spokojnie przejsc, bo zapchany byl dzieciakami grajacymi w gume (czy ktos to jeszcze pamieta?), klasy, pilke i jezdzacymi na rowerach i deskorolkach. A podczas mojej ostatniej wizyty - pustka. Koniec lata, cieplo, slonecznie, a dzieci ani widu ani slychu. Smutno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smutno, smutno...
      podobnie jak u nas na tym wielkim placu. Dobrze, że przynajmniej ja idę z trójką, bo gdybym była mama jedynaka to wtedy dopiero byłby klops i brak kompana do zabawy :D

      Usuń
  13. U nas też podobnie, wychodzimy ok.10/11 do 13-13:30 i dzieci jak na lekarstwo. A jak już są to z niechęcią snują się po tym placyku...Pod blokiem mamy taki mini placyk zabaw, a też nie ma dzieci (osiedle nowe, sami młodzi z dziećmi do 4-5lat max). No a my - jak mi tylko kręgosłup pozwala - chodzimy na różne, żeby dziecku się nie znudziło. I kubeczki idą w ruch. Zjeżdżanie na zjeżdżalni i bujanie - pluszowego - pieska na huśtawce :D
    Ale ja również z przerażeniem dostrzegam, jak moja 20mc Podopieczna odblokowuje sobie smartfona mamy... (mojego nie umie, ma skomplikowany wzór ;) ).
    Co do bajek i tv, ja jestem zdania że wszystko jest dla dzieci ;) W granicach rozsądku tv można pooglądać. Czasem puszczam małej piosenki na YT, takie na których sama się wychowałam i śpiewam z nimi ;). Choć wiem, że rodzice sadzają dziecko przed tabletem ja staram się więcej książeczek czytać i oglądać z małą.
    Pozdrawiam,
    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas tv to jedna bajka dziennie i to dopiero od niedawna, o więcej sie nie dopominają :-)

      Usuń
  14. Niestety. Moje dzieciństwo również wyglądało inaczej, co prawda jak miałam około 6 lat to rodzice kupili komputer, ale korzystaliśmy z niego sporadycznie. Na podwórku była masa dzieci i nigdy nam się nie nudziło - czy to w domu, czy na dworze. Teraz krew mnie zalewa jak przyjdą do nas kuzyni z dziećmi czy znajomi - co chwile tylko 'nudzi mi się, wymyśl mi coś...' Nawet jak komputer dostaną to przecież gier nie mamy... Katastrofa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś nawet jak w domu był komputer to korzystało się z niego sporadycznie, bo nie miał dostępu do internetu. A to własnie internet jest największym pożeraczem czasu.

      Usuń
  15. Moje dziecko na pewno będzie miało inne dzieciństwo niż ja, to pewne. Takie mamy czasy. I tak jak wiele osób jest przeciwnych tv przy dziecku u mnie jest tv włączony nonstop i syn go nie zauważa... czasem obejrzy jakąś reklamę, a bajki to może na max 2 min go interesują. Komputer fajna rzecz, można w myszkę klikać itp, ale ciągle nie wie o co chodzi. Z telefonem tak samo jak się dorwie to lubi wyjmować i wkładać to futerału, a jak czasem chcę go zająć jakąś grą no to cóż.. dotykowy ekran nie jest dla dzieci. Jeśli chodzi o plac zabaw, to byliśmy w sumie raz, niedawno i dzieci mnóstwo! A że ja mam kawałek do jednego placu jaki jest w mojej wiosce to staram się jakoś uatrakcyjnić czas dziecku- nie skarży się (może dlatego że umie mówić :P )
    A poważnie to masz rację :) To okropne widzieć dzieci na placu zabaw z komórkami w dłoniach i siedzących na ławkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas tv w ciągu dnia TV wyłączony, bo ja nie oglądam w ogóle, Kuba wieczorami, a dzieciaki jedną bajkę dziennie. Nie zauważyłam, by byli nieszczęśliwi :-)

      Usuń
  16. To fakt, czasy się zmieniają. Wydaje mi się, że jestem trochę młodsza od Ciebie, a też pamiętam ten obrazek co Ty... Też ganianie po podwórku, zmuszanie do powrotów do domu... Teraz dzieci wychodzą na dwór za karę... no bo jak jest kara na komputer to coś robić trzeba... Dla mnie to masakra... a Jak widzę 4 latka który obsługuje telefon komórkowy lepiej niż ja to zaczynam się zastanawiać, czy to ze mną kiepsko, czy po prostu nie nadążam za światem. Też chciałabym umieć w przysżłości jednak wychowywać dzieci tak jak ja byłam wychowywana... bez tych komputerów, internetu, tabletów... przecież byliśmy wtedy jacyś... szczęśliwsi? :) bardziej ogarnięci? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie tacy byliśmy :-)
      I bardzo chciałabym, by i moje dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. By mogli na nas liczyć i by nigdy nie odczuli, że nie mamy dla nich czasu...

      Usuń
  17. Czasy się bardzo zmieniają. Ale to my jako rodzice kształtujemy nasze dzieci. Ja mam nadzieje, że jak tylko będzie cieplej to moje dziecko większość dnia będzie na placu zabaw spędzało. Buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez czekamy na piękną pogodę ;-)
      Ale i dziś, gdy na dworze w miarę ciepło, ale pochmurno na pewno wybierzemy się na spacer.

      Usuń
  18. Czasy się zmieniły, dzisiaj dzieci mają o wiele więcej atrakcji niż dawniej, przynajmniej w moim małym miasteczku. U nas place zabaw pełne gdy robi się cieplej, gwar słychać od 15 tej do 19 tej, pełno maluchów, i my też często tam jesteśmy. Co do komputera, zgadzam się po części, małe dzieci powinny korzystać z zabaw na powietrzu, ćwiczyć równowagę itd ale nie widzę nic złego w tym, że moje 3 letnie dziecko siedzi czasem przy komputerze i gra lub układa puzzle adekwatne do swojego wieku, uczy się wówczas tak samo jakby robiło to przy stole (kolorów, kształtów, piosenek). Ze wszystkim trzeba znać umiar, a to już jest obowiązek rodziców, żeby dziecko mogło prawidłowo się rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja pod tym względem pozostaje nieugięta, bajki owszem, ale jednak dziennie, puzzle i gry wolę planszowe i widzę, że dzieciaczki je polubiły, gramy i układamy razem, śmiejąc się i będąc ze sobą :-).

      Usuń
  19. Moje dzieci wychowalam na calkiem innych wzorcach, moze mialam latwiej??
    20 lat temu nie bylo takiej komputeryzacji, fb, lpodow itp. mimo ciezkiej pracy- my spedzalismy kazdy wolny czas z Mloda- rower, las, plac zabaw, bajki na dobranoc, popoludnia z grymi planszowymi itp. Nie bylo dla mnie innej obcji! Teraz przecieram oczy ze zdumienia, gdy 2 latek "gra" na komorce, czy oglada godzinami tv- malo tego moze nawet nie oglada- ale tv leci nonstop- mechaniczna nianka!! :/ Mylse, ze swiat idzie do przodu, ze duzo sie zmieni, ze "miec" coraz wazniejsze bedzie niz "byc"- ale jedno jest pewne:
    pozwolmy dzieciom zostac dziecmi- jak najdluzej...na to dorosle zycie maja jeszcze czas!!!! Wspomnienia szczesliwego dziecinstwa wzbogacaja czlowieka na cale zycie!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślę, że dzieci, których rodzice pracuję - są po prostu na placach zabaw w przedszkolach. A rodzice wychodzą z założenia, ze jak dziecko w przedszkolu już było na placu to oni z tym dzieckiem już nie muszą.
    W sumie ja też w tygodniu z Młodszym nie chodziłam na plac zabaw. Był w przedszkolu, potem odbierała go opiekunka i w zasadzie była z nim na placu zabaw (bo jest on idealnie po drodze z przedszkola do domu) aż ja wracając z pracy nie zgarnęłam ich razem do samochodu.
    Potem zwyczajnie nie miałabym czasu iść z synem na plac ale w weekendy chodziliśmy, z rowerkiem czy hulajnogą...
    My mieliśmy huśtawkę i piaskownice na ogródku a za płotem Julkę-równolatkę więc dzieciaki się i tak bawiły na dworze a w upały miały duży basen i zjeżdżalnię. I tak przez chyba 6 czy 7 lat co rok w sezonie (i 500 zł za wodę na rachunku po okresie letnim, hehehe).
    A bajka wieczorem na wyciszenie i uspokojenie po wszystkich harcach.


    A teraz to go wyganiam na rower i nie pozwalam na tv czy komputer przez cały dzień. No bo wiadomo, że siedziałby jak przyrośnięty.

    U nas przy pierwszym słoneczku plac sie zapełnił. Jedna mała piaskowca ale między maluchy widelca byś nie wsadziła :P

    OdpowiedzUsuń